Uczucie, które każdy z nas zna..
Uczucie, które wypala dziurę większą niż umyślnie zadany cios.
Uczucie, które zostaje na zawsze.
Obojętność.
Czemu zawsze pojawia się dopiero wtedy, gdy druga strona zaczyna się angażować?
Dlaczego ciężko się z tym pogodzić?
Z jakiego cholernego powodu, ta jedna, jedyna osoba, do której mamy zaufanie, staje się obojętna?
Osoba, do której zdążyłaś coś poczuć.
To jest jak gra, w której duma przegrywa.
Gra, którą ciężko wygrać.
Nie potrafię postępować inaczej.
Nie umiem pokazać, że mi zależy.
Boję się.
Martwię.
Cierpię.
Ale gówno z tym robię.
Co zrobić żeby w końcu okazać uczucia?
Jak pozbyć się czegoś, co utrudnia nam budowanie relacji?
Jak zacząć mówić otwarcie?
R.
I co fujaro? Jeden. Zero.